Bardzo mnie ostatnio poruszyła historia Pawła i Sylasa, gdy po raz pierwszy w historii dotarli z Ewangelią do Europy, czyli trafili do Filippi (Dzieje Apostolskie 16).
Czytamy tam o pewnej dziewczynie, która przynosiła znaczące dochody swoim właścicielom. Miała ducha wieszczego i ludzie płacili spore pieniądze, aby posłuchać tego, co miała do powiedzenia. A więc jej słowa miały niemałą wartość. I ta właśnie dziewczyna, bez żadnych opłat, przez wiele dni ogłaszała całemu miastu, że Paweł i Sylas „są sługami Najwyższego Boga! Oni głoszą wam drogę zbawienia!” Czy można sobie wyobrazić lepszą kampanię reklamową? Nie mam wątpliwości, że informacja skutecznie dotarła do wszystkich w mieście! I nie była to żadna oszczercza kampania! Ta młoda kobieta, której słów ludzie za pieniądze chcieli słuchać, mówiła prawdę! Ważną prawdę!
A jednak informacja, wiedza, to nie to samo, co przekonanie!
Kiedy zmęczony gorliwością dziewczyny (albo raczej uporem mieszkającego w niej demona) Paweł w końcu wyrzucił z niej złego ducha, jej reklama nic Pawłowi i Sylasowi nie pomogła. Zostali w niesprawiedliwy i okrutny sposób pobici, a następnie wrzuceni do najgorszej celi w więzieniu. I nie wydarzyło się to gdzieś w ciemnym zaułku, ale publicznie, przy współudziale tłumu mieszkańców miasta, jego władz i miejscowej służby więziennej. Taka trudna do zrozumienia historia… Wygląda na to, że duchowe konflikty mają wyższość nad rozumem. Ale najlepsze następuje potem.
Paweł i Sylas modlą się i wielbią Boga. I wtedy dokonuje się niesamowity cud! Następuje trzęsienie ziemi. Samo trzęsienie ziemi, to w Grecji rzecz normalna, niemal codzienna. Ale już to, że „mocne” trzęsienie nikogo nie zabija ani nie rani, a tylko otwierają się drzwi więzienia i opadają kajdany więźniów jest rzeczą niezwykłą. Taka precyzja musi być dziełem Bożym! I wtedy czytamy o czymś jeszcze bardziej niezwykłym. Stróż więzienia pada do nóg Pawła i Sylasa i nazywając ich „panami” (tytuł przysługujący Bogu, ewentualnie cesarzowi) i pyta się o drogę zbawienia! Do tego momentu, tak jak wszyscy wiedział, co głosili apostołowie, teraz otworzyły mu się oczy i zobaczył, Kto za nimi stoi i jak bardzo on sam potrzebuje ratunku. Zobaczył świętość Boga i swoją grzeszność.
Całkiem podobna jest historia Szymona Piotra, gdy dokonał niezwykłego połowu ryb na polecenie Pana Jezusa (patrz Ewangelia Łukasza 5).
W tej historii jest jeszcze jeden, bardzo znaczący wątek. Jestem przekonany, że Bóg odpowiedział na niezwykłą postawę Pawła i Sylasa, którzy zamiast się nad sobą użalać, śpiewali Jemu na chwałę. To wydaje się kluczem do tego cudu. Postawa przebaczenia, wdzięczności, oddawania chwały Bogu w chwilach bólu, niesprawiedliwości, odrzucenia ma niezwykłą moc. To był klucz do otwarcia oczu stróża więziennego i zbawienia całego jego domostwa.
Ludzie zostali duchowo zaślepieni i nie wystarczy, aby usłyszeli treść Ewangelii – potrzeba jeszcze Bożej mocy, aby otworzyły im się oczy i mogli uwierzyć!