To się naprawdę zdarzyło!
Lata temu w kościelnych środowiskach krążyło wydrukowane na kartce A4 i wielokrotnie powielane ostrzeżenie przed znanym międzynarodowym koncernem produkującym artykuły higieniczne. Temu koncernowi zarzucano finansowe wspieranie kościoła szatana. Dowodem potwierdzającym prawdziwość takiego strasznego zarzutu było logo firmy zawierające w swojej symbolice odwołanie do liczby 666. Tak drastyczna informacja szybko rozchodziła się w środowisku. Przecież nie możemy, kupując produkty takiej firmy wspierać kościoła szatana! I nie chcemy, aby nasi bracia i siostry pozostali w nieświadomości co do tak strasznego procederu!
Niedługo później byłem na spotkaniu, w którym uczestniczył jeden z dyrektorów tego koncernu. Bez cienia wątpliwości, kochający Pana Jezusa, oddany Bogu ewangeliczny chrześcijanin. W mojej głowie pojawiło się pytanie: jak to jest możliwe, aby taki człowiek mógł zgodzić się finansowanie kościoła szatana (niemożliwe było, aby przy swojej pozycji nie wiedział o tym!). Nawet nie zadałem mu takiego pytania, bo było bardziej niż oczywiste, że nie mógłby się zgodzić. A więc może ten koncern wcale nie sponsorował kościoła szatana?
Później usłyszałem o polskim pastorze, który za rozpowszechnianie powyższego ostrzeżenia w swoim kościele, został przez koncern pozwany o zniesławienie i oczywiście proces przegrał. Niestety, został słusznie ukarany.
Po jakimś czasie wyszło na jaw, że ktoś, najprawdopodobniej nieuczciwa konkurencja tego koncernu, wymyślił całą historię. A naiwnych chrześcijan nie trzeba było nawet specjalnie namawiać, żeby rozpowszechnili to pomówienie. Zrobili za darmo czarny PR. Zapewne spowodowało to jakiś spadek sprzedaży i straty finansowe. Chrześcijanie działający w „dobrej wierze” skrzywdzili innych ludzi. Czy tak powinno być? Nawet jeśli to jest potężny, międzynarodowy koncern, który sobie w końcu z sytuacją poradził?
I czy na pewno ci wszyscy chrześcijanie działali „w dobrej wierze”? Czy rozpowszechnianie negatywnych informacji bez ich poparcia bezspornymi dowodami nie jest przypadkiem złamaniem jednego z dziesięciu przykazań?
Nie mów fałszywego świadectwa przeciw bliźniemu swemu. (II Mojż. 20,16)
Polecenia Prawa są jednoznaczne. I nie chodzi tu tylko ogólnie o prawdomówność. To jest konkretniejsza sytuacja. Wyrok wydaje się na podstawie zeznań świadka, czyli osoby, która widziała całą sytuację na własne oczy. I tylko taka osoba, jako naoczny świadek, może się wypowiadać o czyimś postępowaniu. Natomiast w poważniejszej sprawie potrzeba dwóch lub trzech świadków, jeden nie wystarczy. Powtarzanie czyjegoś stwierdzenia nie liczy się, ale tylko relacja w oparciu o osobistą obserwację.
Nie rozgłaszaj fałszywej wieści. (II Mojż. 23,1)
Nie mamy prawa nikogo, absolutnie nikogo krzywdzić rozpowszechniając niesprawdzone informacje!