Pomnażanie talentów – osobisty rozwój, czy wspieranie innych?

Zwrot ze znanego podobieństwa Pana Jezusa stał się częścią naszego języka. Niestety, po drodze, w jakiś sposób znaczenie tego, co On powiedział zostało przekręcone. Takie błędne zrozumienie ważnego nauczania Pana Jezusa może mieć poważne konsekwencje w wieczności. Chodzi mi o podobieństwo o talentach, w którym Pan Jezus mówi o nagrodzie za służbę (Mat. 25,14-30, a ten zwrot, to „zakopać swój talent”)

Zacznijmy od wyjaśnienia, co oznacza słowo „talent”. Nie ma absolutnie żadnych powodów, aby chodziło o nasze zdolności czy obdarowanie! Wręcz przeciwnie, przy takim rozumieniu podobieństwo zawiera absurdalne, trudne do wyjaśnienia stwierdzenia: I dał jednemu pięć uzdolnień, a drugiemu dwa, a trzeciemu jeden, każdemu według zdolności i odjechał (werset 15) oraz Powinieneś był więc dać uzdolnienia moje bankierom, a ja po powrocie odebrałbym, co moje, z zyskiem (werset 27 – jak można swoje uzdolnienia oddać bankierom?)

Talent to jednostka wagi używana do odmierzania złota lub (częściej) srebra o dużej wartości. Trudno jest to przeliczyć na dzisiejszą walutę – może to być wielkość rzędu jednego miliona polskich złotych (patrz objaśnienie, którego do tego prowadzi). Zatem wydaje się, że zastąpienie w podobieństwie słowa „talent” słowem „milion”, pomoże nam lepiej je zrozumieć.

Zatem o czym jest to podobieństwo? O tym, że Pan powierza swoim sługom ogromny majątek, a ich zadaniem jest tym majątkiem obracać, aż Pan powróci. Ci słudzy, którzy pomnożą majątek swojego Pana, otrzymają za to nagrodę. O jaki majątek naszego Pana może chodzić? Co jest tak cenne, że porównane jest do miliona? Pewną wskazówkę otrzymujemy przez słowa mówiące o wartości ludzkiej duszy: Albowiem cóż pomoże człowiekowi, choćby cały świat pozyskał, a na duszy swej szkodę poniósł? Albo co da człowiek w zamian za duszę swoją? (Mat. 16,26) Jeśli do tego dołożymy fakt, że wielkość w Królestwie Bożym mierzy się ilością osób, którym ktoś służy (Mar. 10,43-45), to uzasadnione staje się stwierdzenie, że tym drogocennym majątkiem Pana Jezusa są ludzie. Zaś pomnażanie talentów, to nic innego jak pomnażanie ilości ludzi zbawionych, uwolnionych od grzechu, uczynionych uczniami, doprowadzonych do dojrzałości. Zatem według tego, jak pobłogosławiliśmy innych ludzi, jak bardzo pomnożyliśmy w ludziach Boże życie, dostaniemy nagrodę. Nie liczy się jakie masz zdolności i obdarowanie, liczy się jak inni ludzie z tego korzystają! Jak wielu z nich naprawdę służysz.

A co ze zdolnościami i ich rozwijaniem? Cóż, jeśli to jest tylko rozwijanie samego siebie, to taka postawa jest bardzo skupiona na sobie i na pewno nie spotka się z pochwałą. Ale jeśli ktoś rozwija się po to, aby lepiej służyć innym, to ma sens. Naprawdę jednak tak jest, że prawdziwy rozwój wymaga pełnego miłości zaangażowania w życie drugiego człowieka.

Jeśli zatem zależy Ci, aby otrzymać nagrodę od Pana Jezusa, gdy On przyjdzie po raz drugi, zadaj sobie pytania:

Kogo Pan Jezus Tobie powierzył? W jaki sposób jesteś błogosławieństwem, w jaki sposób służysz tym osobom? Co dobrego robisz dla ich zbawienia i duchowego rozwoju? Czy naprawdę następuje w nich pomnożenie?

I jeszcze drobna wskazówka: jeśli masz dzieci, to one na pewno są częścią talentów, które Pan Jezus Tobie powierzył.

You may also like

2 komentarze do “Pomnażanie talentów – osobisty rozwój, czy wspieranie innych?”

  1. Ten komentarz mnie zachwycił. Jestem katoliczką i jeszcze nigdy nie usłyszałam tak wartościowego wyjaśnienia tej perykopy. Bardzo dziękuję, to mi otworzyło oczy na kwestię naszego duchowego ubóstwa, które tylko nasz Pan może zamienić w pełnię. A poprzez tą przypowieść Jezus wyjaśnia nam jak możemy prawdziwie się ubogacać – tylko przez bezinteresowny dar z siebie dla drugiego człowieka.

    Odpowiedz

Dodaj komentarz