Wielki Nakaz Misyjny, to polecenie, aby Ewangelię przekazać całemu światu. Jak już mamy dobre chęci czyli gotowość, aby wziąć udział w tej misji, to powstaje pytanie, jak najskuteczniej docierać do całego narodu i całego świata?
Pierwsze podejście, to skorzystać z mocy Ducha Świętego. Podobnie jak Piotr w dzień Zielonych Świąt, przemawiać do tłumów, aby tysiące zostały przyłączone do Kościoła. Przypuśćmy, że masz taką możliwość, aby co tydzień 3 tysiące osób przyprowadzić do Chrystusa. Jeśli udałoby Ci się to robić regularnie przez 36 lat, to zdobędziesz ponad 5 milionów osób! Absolutnie niezwykłe, imponujące! Ale czy w ten sposób uda się dotrzeć do świata? 5 milionów, to jedna ósma ludności Polski, ale poniżej 1 promila światowej populacji. W dodatku, nie było w historii chrześcijaństwa jeszcze takiej osoby…
Drugie podejście, to wprowadzić w życie instrukcję i przykład Pana Jezusa, aby nowym uczniom przekazywać wszystko, czego sami się nauczyliśmy. Przypuśćmy, że w ciągu około 3 lat masz jednocześnie 6 uczniów, a każdy z nich po tych 3 latach ma także 6 uczniów. Wtedy przed upływem 30 lat, dotrzesz do całego naszego narodu, a zanim minie 36 lat cała populacja zamieszkująca ziemię będzie miała możliwość stać się uczniami Chrystusa.
Zobacz obliczenia porównujące te dwa podejścia w oparciu o prosty model matematyczny.
W przypadku tego pierwszego podejścia, ewangelista byłby gwiazdą, ale wiara ludzi, których przyprowadza w ten sposób do Chrystusa prawdopodobnie bardzo powierzchowna.
W przypadku drugiego podejścia, nauczyciel nie będzie do końca świadomy następującego wzrostu, który szybko wymknie się spod jego kontroli i wiedzy. Będzie natomiast mógł zadbać o jakość życia swoich uczniów oferując im wszystko, czego się sam nauczył. Wyzwaniem jest natomiast, aby tak wychować uczniów, aby każdy z nich miał kolejnych uczniów!
A jaki wzór znajdujemy w Piśmie? Wydaje mi się, że mieszany – połączenie obydwu rzeczy: mocy Bożej, która doprowadza tysiące ludzi na raz do Bożego Królestwa oraz systematycznego, chociaż mało spektakularnego, codziennego czynienia uczniami. Ciekawe jest to, że w Dziejach Apostolskich wzrost Kościoła jest najpierw opisany słowem, które oznacza dodawanie (Dz. 2,41 oraz 5,14), a później pojawia się inne słowo, które tłumaczy się jako pomnażanie (Dz. 6,1 oraz 9,31).
Wniosek jest prosty. Należy głosić Ewangelię komu się da, wielu osobom, potem zaś spośród nich wybrać takich, którzy dają największe szanse pomnożenia i im przekazać wszystko. Taka metoda była i jest nadal głównym źródłem wzrostu Kościoła.
A czy Ty masz uczniów? Jeśli prowadzisz życie w relacji z Panem Jezusem, to jest cała masa ludzi, którzy mogą się od Ciebie uczyć, bo nie mają pojęcia nawet o tym, jak być zbawionym przez wiarę. Nie szkodzi, że większość ludzi naokoło nie jest zainteresowana. Tych zainteresowanych jest wystarczająco dużo.
A może umiesz i rozumiesz więcej, niż same podstawy, gdy chodzi o naśladowanie Chrystusa? Komu, w takim razie, przekazujesz swoje umiejętności? Czy masz osoby, które uczysz, a one następnie będą przekazywać ten sposób życia dalej?