Wielokrotnie słyszałem, że na jakiejś ewangelizacji nawróciło się tyle a tyle osób. Albo że ktoś głosząc Ewangelię doprowadził do nawrócenia tyle a tyle osób. Wtedy mam ochotę zapytać: „A jak tym ludziom wiedzie się w ich nowym życiu duchowym?” Obawiam się, że w większości przypadków usłyszałbym „nie wiem”.
Kiedy czytam w Ewangeliach o radości jaką sprawia odnalezienie jednej zagubionej owcy lub jednej odnalezionej monety, czy też powrót marnotrawnego syna do ojca, to zadaję sobie pytanie: Czy Pan Bóg liczy swoje dzieci? Jakoś nie mogę wyobrazić sobie Boga Ojca, który z dumą mówi: dzisiaj nawróciło się do Mnie tyle a tyle osób! On nie patrzy na nas „statystycznie” – On raczej świętuje każde nawrócenie z osobna!
Jednak Nowy Testament podaje kilka przypadków liczenia ludzi. W Dzień Pięćdziesiątnicy do Kościoła przyłączyło się trzy tysiące ludzi, a jakiś czas później dodatkowe pięć tysięcy. Został policzony wzrost Kościoła. Idąc za biblijnym wzorem, liczmy więc osoby, które stały się częścią Kościoła. To jest właściwa statystyka oceniająca naszą skuteczność.
Ale przede wszystkim przyjmijmy postawę Boga Ojca, który każdego z osobna traktuje z pełną uwagą, radości i miłości!
Temat jest związany z podejściem do tematu nawrócenia w ogóle. Moim zdaniem w Piśmie Świętym nie ma żadnego potwierdzenia by liczono deklarujących „zainteresowanie”. Jest natomiast wskazówka która potwierdza liczenie uczniów. Jest to ważne by złapać kontakt z zainteresowanymi by stali się uczniami. To wymaga osobistego kontaktu i to jesteśmy wstanie policzyć. Na marginesie przykład: mieliśmy 3 dni ewangelizacji i zaproszeni ewangeliści policzyli nawróconych i po powrocie opublikowali informację, że nawróciło się w Knurowie 900 osób. Każdego dnia było ok. 300 osób i wezwanie było tak sformułowane, że „nawrócili” się wszyscy i tak każdego dnia. Jako miejscowy, muszę nadmienić, że w kolejne dni zasadniczo były te same osoby. Pozdrawiam, TF
Dziękuję! Bardzo cenna uwaga!